Tekst ten będzie trochę odbiegał od atrakcyjności ale nie od psychologii w szczególności ewolucyjnej. Pisz ten tekst zainspirowany artykułem z najnowszej polityki (nr40) pt.
Czas Palestyny. Artur Domosławski próbuje w tym tekście nakreślić dość trudną sytuację dwóch narodów: Izraela i Palestyny, które dzielą ze sobą ziemię choć dzielą sugeruje tu pewną zgodność między nimi a tak nie jest. Dość trafnie autor stara się pokazać perspektywę dwóch stron, które zapewne swoje racje mają. nie będę się jednak wypowiadał na temat polityki ale chciałem się przyjrzeć problemowi tego że dwa różniące się od siebie wyglądem, kulturą, religią czy nawet formą ustroju politycznego narody nie potrafią żyć w zgodzie na jednej ziemi. I coś w tym zapewne w tym jest, poza polityką i pieniędzmi. Walka o te same dobra takie jak woda, ziemia czy ropa jest idealnym motorem napędowym dla konfliktu co całkiem dobrze tłumaczy teoria rzeczywistego konfliktu międzygrupowego (rywalizacja o ograniczone zasoby, por. Kenrick, Neuberg, Cialdini, 2002). Dodatkowo zapewne wzmaganego istotnymi różnicami politycznymi, religijnymi i kulturowymi wyciągniętymi jakby z podręcznika psychologii społecznej (Metoda minimalnej sytuacji grupowej, Tajfel, 1971). Ale nie o tym chcę właściwie napisać. Bardziej chcę fakt konfliktu między tymi dwoma grupami etnicznymi wyjaśnić z perspektywy książki "mapowanie historii ludzkości" Steve Olsona (2003). Otóż na podstawie ewolucyjnych mechanizmów dzięki którym człowiek pierwotny wygrał rywalizację z człowiekiem neandertalskim możemy powiedzieć coś na temat natury człowieka. Natury, czyli tej części wrodzonych mechanizmów psychicznych, których wytworzenie pozwolił
homo sapiens przetrwać. Mechanizmem tym jest rywalizacja z przedstawicielami grupy obcej. Hipoteza jest taka że mamy wbudowany pewien mechanizm (moduł poznawczy jak określiłby to Fodor), który faworyzuje członków grupy swojej a nie obcej i prowadzi do rywalizacji osobników o znacząco różniącym się materiale genetycznym. Autor na podstawie równie trudnej sytuacji francuskich czarnoskórych mieszkańców kraju sera i wina pokazuje że raczej w sytuacji tak dużego mieszania się kultur na jednej ziemi nic innego jak konflikt nie powstanie. I to jest jedna droga. Nie dlatego że ktoś jest rasistą czy też jest uprzedzony ale raczej dlatego że naturą ludzka jest rywalizować o ziemię i inne ograniczone dobra na danym terytorium. Drugą drogą niosącą nadzieję na pokój jest wspólne państwo. Jakimś pomysłem jest mieszanie się genów i małżeństwa Izraelczyków i Palestyńczyków. Separacja będzie raczej wzmagała wrogie nastroje a mieszanie się genów i zmniejszenie różnic pomiędzy członkami społeczności może doprowadzić do wzajemnej asymilacji. Tyle oczami psychologa o zacięciu ewolucyjnym.