O czym mogę tu przeczytać?

Odpowiedz jest prosta - o atrakcyjności, głównie fizycznej. Będę się starał z punktu widzenia młodego naukowca prezentować ciekawe poglądy teoretyczne i badania. Jeśli pozwoli mi na to czas i siły będę prezentował czytane przeze mnie artykuły i inne ciekawe rzeczy związane z moimi naukowymi zainteresowaniami. Pewnie pojawią się tu również jakieś inne moje komentarze do wydarzeń społeczno-politycznych. Zdecydowałem się że nie będzie to blog o niczym ale raczej odwołujący się do naukowego interpretowania przeze mnie ciekawych dla mnie artykułów, książek, czy wydarzeń społecznych. Nie chcę pisać nie cytując literatury o której pisze dlatego zdecydowałem się że w tekście będę podawał nazwiska i daty zgodnie z APA. Nie jest to jednak artykuł naukowy więc nie zamieszczam żadnej literatury cytowanej poniżej (jeśli ktoś z Was zainteresowany jest literaturą cytowaną proszę o maila z pytaniem o konkretną pozycję bibliograficzną. Życzę miłego czytania, kimkolwiek jesteś... jeśli zostawisz na blogu komentarz, uwagi przemyślenia to będę wdzięczny bo to właśnie jest moim celem.

4.03.2012

Żegnaj Rorschach


Bardzo interesujący tekst Marcina Rotkiewicza (Nr 9 , 2849) o narzędziach projekcyjnych można odnaleźć w najnowszej Polityce. Nie jest to świeża sprawa i od pewnego czasu (około roku) temat ten krąży "pocztą pantoflową" po środowisku psychologów. Do prasy powszechnej, ale też Internetu wypłynęło jedno z bardzo często stosowanych narzędzi psychologicznych. Mowa o teście plam barwnych Rorschacha, który zasłynął jako narzędzie projekcyjne, badające nie wprost osobowość diagnozowanych osób. Idea pomiaru polega na interpretowaniu i przypisywaniu pewnych typów odpowiedzi osób badanych określonym zaburzeniom osobowości. Problem tego narzędzia polega jednak na tym, że interpretacja, szczególnie nie doświadczonemu użytkownikowi (za którego również się uważam) pozostawia wiele swobody i może być polem do nadużyć. Test ten jest uważany za jedno z najtrudniejszych do wykonania i zinterpretowania narzędzi psychologicznych. O ile test z pewną pulą pytań może być zastosowany i klucz odpowiedzi jest dość jasny i nie pozostawia wątpliwości co do interpretacji (zazwyczaj), o tyle test plam barwnych jest swoistym straganem na którym możemy znaleźć i zobaczyć co tylko chcemy. O ile mnie pamięć nie myli jest kilka Instytutów psychologii w Polsce, które gruntownie szkolą studentów w tej "sztuce", ja wiem osobiście o dwóch: Poznań i Kraków. Nauka metody w tym ostatnim ośrodku (wiedza z przed 5 lat) trwa co najmniej rok (2 semestry). To znaczy że aby zacząć się tą metoda posługiwać najpierw musimy poświęcić nauce około roku, o ile nie więcej. Nie jestem specjalistą od tej metody, tzw "Rorschachistą" ale wizja tak długiego szkolenia pokazuje słabość tej metody. Wygląda na to że proces kształcenia nie służy tylko nauki interpretacji ale też panowaniu nad swoimi fantazjami co do tego jakie zaburzenia może mieć pacjent. Diagnosta niebezpiecznie często może mieć hipotezę co do tego jakiego rodzaju zaburzenie ma jego podmiot badania. Jeśli natomiast badacz ma hipotezę (diagnosta czy naukowiec) będzie w sposób świadomy lub nie dążył do jej potwierdzenia (co opisuje Jerzy Brzeziński w swoim podręczniku metodologii). Nie będę omawiał badań dotyczących trafności i rzetelności metody, to jest inna kwestia. Odnoszę się jedynie do tego że narzędzie badawcze bez jasno określonego klucza odpowiedzi, jasno określonego systemu punktacji (tzw. narzędzie obiektywne, co opisuje Hornowska, 2002), pozostawiające dużą wolność interpretacyjną i wymagające lat szkolenia może być niebezpiecznym narzędziem w rękach niedoświadczonego diagnosty, nie potrafiącego zapanować nad własnymi fantazjami i hipotezami, które chce potwierdzić. Gdyby po drugiej stronie w diagnozie psychologicznej siedziały chomiki nie ludzie to powiedziałbym że nie ma problemu, ale ponieważ tak nie jest a dodatkowo test Rorschacha został opublikowany w Internecie wraz z "prawidłowymi" odpowiedziami uważam, że jest to narzędzie "spalone" dla psychologa.


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Witam,

zachęcam do zapoznania się z odpowiedzią Psychologów na rozpętaną w mediach krytykę:

www.psychologia.chodkowska.edu.pl/app_cm3/files/88363.pdf


Z pozdrowieniami,
PN

Przemek Zdybek pisze...

Przeczytałem cytowany przez Pana / Panią komentarz do happeningu niejakiego „klubu sceptyków”. Moje zdanie jest dość obiektywne w tej sprawie, nie mam nic do testu Rorschacha poza tym co jest jego słabością (subiektywizm oceny, i brak zgody w różnych wersjach interpretacyjnych co do sposobu interpretacji efektów). Test ten jest „spalony” nie dlatego, że nie ma wartości diagnostycznej ale dlatego, że jego sposób interpretacji został UDOTĘPNIONY POTENCJALNYM OSOBOM BADANYM. Testy psychologiczne takie jak ten tworzą sytuację diagnostyczna która umożliwia skuteczne różnicowanie osób zaburzonych od niezaburzonych psychicznie. Osoba znająca klucz odpowiedzi może po prostu nauczyć się co ma powiedzieć aby nie wypaść na chorą psychicznie i cała moc różnicowania tego testu nie ma sensu. Choćby nawet cały tłum profesorów podpisał się pod takim komentarzem nie zmieni to faktu, że żaden diagnosta nie powinien opierać swojej diagnozy o ten test bo każdy może nauczyć się jak w nim odpowiadać aby nie być posądzonym o zaburzenia seksualne czy psychopatię. O ile się nie mylę ( a nie mylę się na pewno) klucze do narzędzi psychologicznych są niejawne i takimi pozostać powinny. Na koniec możemy ewentualnie napisać żałobny rapsod na cześć tego testu i tyle.